Wspominając Goczałkowice i weryfikując je z dzisiejszym stanem można się zdziwić. Przekonałem się o tym podczas popołudniowego wypadu z którego kilka fotografii macie okazję oglądnąć poniżej.

Warunki fotograficzne nie były najlepsze, za to pogoda zachęciła do długiego spaceru. Jeszcze kilka lat temu Goczałkowice nie były atrakcyjnym celem dla turystów.  Dzisiaj jest zupełnie inaczej i można tu ciekawie spędzić czas. Osoby szukające informacji o Ogrodach Kapias zapraszam tutaj, gdzie poświęciłem im cały artykuł. Zainteresowanych innymi obiektami zapraszam poniżej.

Od wielu lat zapora w Goczałkowicach przyciąga spacerowiczów i amatorów sportów. Prosta droga na jej szczycie przecina brzeg jeziora Goczałkowickiego. Brak ruchu samochodowego powoduje, że jest idealnym miejscem dla rolkarzy i rowerzystów. W tygodniu jest luźniej, w weekendy jest tu nieco więcej ludzi. Wielu z nich przyciągają zachody słońca, które są tu często fotografowane.

Sam zalew jest rezerwuarem wody pitnej dla Śląska. W wielu miejscach obowiązuje zakaz wstępu. Jednak nie wszędzie. Odbywają się tu nawet regaty i zawody w kitesurfingu, a i wędkarze mimo pewnych obostrzeń spędzają tutaj czas.

Z centrum Goczałkowic-Zdroju do Zapory prowadzi ścieżka przyrodnicza wzdłuż stawów. Goczałkowice i okolice są domem dla wielu wodnych ptaków. Podobnie jak przepływająca tu rzeka Wisła. Aby zobaczyć czy sfotografować rzadsze i płochliwsze gatunki trzeba uzbroić się w cierpliwość. Jednak kaczek i łabędzi jest tu pod dostatkiem.

Jeszcze kilka lat temu dworzec kolejowy w Goczałkowicach-Zdroju był ruiną, a okolice były zarośnięte krzakami i niebezpieczne. W kwietniu 2016r. po gruntowym remoncie budynek dworca zyskał nowe życie. Cieszy oko, a w środku znajduje się Centrum bsługi Ruchu Turystycznego. Przebiega tutaj ruchliwa droga kolejowa wiodąca z Bielska-Białej do Katowic. Jednak tylko część pociągów zatrzymuje się na stacji.

W Goczałkowickich stawach rybnych hodowano karpie. Dzisiaj część z akwenów zmieniła specjalizację. Na jednym z nich znajduje się WakePark Nad  mini-plażą usytuowane są niewielkie lokale, staw służy jako arena wakeboardingu. W wodzie znajdują się przeszkody,  a nad nią instalacje umożliwiające śmiałkom pływanie na desce nawet przy zerowej fali.

Idąc dalej natrafimy na deptak i znajdujące się obok niego budynki, którym Goczałkowice-Zdrój zawdzięczają miano uzdrowiska.

 

 

Fontanna, była pijalnia wód, sanatoria, hotele i lokale przyciągają wielu gości, w szczególności emerytów. Lokale działają głównie z myślą o kuracjuszach i nie są czynne całą noc. W części z nich bawią się również młode osoby. Regularnie odbywają się dancingi, na które przyjeżdżają również osoby z okolicznych miast. Część budynków rzeczywiście pamięta lepsze czasy, ale przy deptaku nie brakuje również nowych, a także gruntownie zmodernizowanych i wyremontowanych.

 

W pobliżu deptaku znajduje się goczałkowicki park. Natkniemy się tu na spacerowiczów, biegaczy i fanów nordic walkingu. Park  jest zadbany i estetyczny, gdzieniegdzie natrafimy na kwiatowe ozdoby. Usiąść można na jednej z wielu ławek lub też skusić się na partyjkę gry w szachy lub warcaby.

Podsumowując; przez lata zaniedbane uzdrowisko odzyskuje wigor i ładnieje. Próżno tu szukać głośnych atrakcji i różnego rodzaju „fajerwerków”. Jednak chyba też nie takich atrakcji szuka większość osób miejscowość odwiedzających. Miejsca, które jeszcze niedawno wydawały się skazane na zniszczenie i zarośnięcie zyskały drugą młodość. Widać tendencję do uatrakcyjniania oferty turystycznej. Również samo znajdujące się nieopodal jezioro nie było zbytnio wykorzystywane. Wygląda na to, że najbliższe lata to zmienią i Goczałkowice staną się dobrą bazą wypadową: niedaleko stąd do Pszczyny, w góry i do aglomeracji Śląskiej.

Warunki korzystania z fotografii zawartych na stronie www.fototeo.pl